5 terminów badawczych, które odejdą do przeszłości

... a przynajmniej tak twierdzą Amerykanie.  Skoro oni twierdzą, że u nich odejdą w przeszłość w ciągu 3 lat, to u nas stanie się to za lat około 8. My piszemy o tym już dzisiaj. To się dopiero nazywa foresight, czyż nie? J

 

W opublikowanym na łamach bloga thegreenbookblog.org artykule Greg Heist ogłosił opinię, że kilka pojęć czy metod, które dziś wydają się nam oczywiste lub wręcz nowoczesne, w najbliższym czasie zniesiemy do lamusa. Oto lista tych skazanych na rychłe zapomnienie tematów:

 

1. tradycyjne grupy fokusowe

Autor nie neguje roli i przyszłości badań jakościowych, które nadal pozostaną ważnym narzędziem poznawczym. Jednak nie widzi on przyszłości przed techniką, która gromadzi badanych w wyznaczonym miejscu i angażuje ich (lub próbuje to zrobić) przez pełne dwie godziny. Twierdzi, że mimo różnych metodologicznych „wspomagaczy” (jak techniki rozluźniające czy kolorowe pufy w sali badań) ograniczenie naturalności i kreatywności badanych w sytuacji grupy fokusowej jest na tyle daleko idące, że w istotny sposób ogranicza możliwość znalezienie odpowiedzi na rozmaite pytania badawcze. Zdaniem autora tradycyjne FGI zostaną zastąpione przez nieformalne spotkania w barach, wspólne z respondentami wyjazdy, wizyty w galerii, czy w centrum fitness. Widzi też przyszłość przed mobilnymi rozwiązaniami on-line, i kontakcie z konsumentami w ich naturalnym środowisku przy pomocy komórki i łącza internetowego w standardzie LTE.

 

2. raporty w PowerPoint

Podobnie jak Greg Heist wieszczę ich zmierzch, i robię to już od około 5 lat... Może tym razem jednak faktycznie coś jest na rzeczy? Główny zarzut formułowany pod adresem PowerPointa, to fakt, że wymuszają linearną i statyczną formułę przekazywania informacji. Nowy standard powinien natomiast być dynamiczny, skuteczniej angażujący odbiorców, oddziałujący na ich zmysły w sposób skutecznie pozwalający przekazać i utrwalić pożądany komunikat. Obecnie mamy do dyspozycji szereg narzędzi, które usiłują dać nam do ręki takie właśnie możliwości. Nie oferują jednak takiego skoku jakościowego, który uzasadniłby wysiłek związany z ich opanowaniem i wdrożeniem. Czekamy dalej….

 

3. Ilościowy sondaż on-line

Tak, to nie jest błąd. Sondaże on-line odchodzą powoli do przeszłości. Brzmi to, szczególnie w Polsce jak herezja, ale przy głębszym zastanowieniu faktycznie widać rysy na tym nowym fundamencie naszej (badaczy ilościowych) pracy. Przede wszystkim badanie on-line nie usuwa tradycyjnych problemów badania ankieterskiego. Nadal wymaga od konsumenta poświęcenia znacznej ilości czasu na zajęcie się tematem, który go na ogół zupełnie nie interesuje. Tylko, że teraz nie musi wpuszczać do domu ankietera, a za udział w badaniu dostanie punkty, które za 3 lata wymieni na termiczny kubek. Co jest alternatywą: mikro-badania - szybkie, krótkie sondaże podane w atrakcyjnej graficznie formie. Powiązanie sytuacji badawczej z innym doświadczeniem: zakupem, oglądaniem filmu, udziałem w koncercie. Tylko aplikacje mobilne pozwolą na konstruowanie takich badań.

 

4. podział na badania ilościowe i jakościowe

Aktualnie wciąż mentalnie oddzielamy problemy badawcze według metodologii jakie zastosujemy do ich rozwiązania. Są „tematy na ilościówkę” i „tematy na jakościówkę”. Tak naprawdę nie ma już powodu żeby operować takim rozróżnieniem. Badacze „ilościowi” (ci dobrzy) umieją stosować w swoich narzędziach miękkie techniki, dające pogłębione, obrazowe wyniki. I nie trzymają się już kurczowo procentów. Badacze jakościowi (też ci lepsi) umieją przekładać uzyskane informacje na ogólne prawa rządzące daną kategorią. Akurat pod tym punktem my w Smartscope podpisujemy się sześcioma rękami. Dokładnie tak działamy J

 

5. racjonalność

Greg Heist podkreśla, że u podstaw wielu technik badawczych leży obecnie przekonanie, że konsumenci działają w sposób w przeważającej części, lub przynajmniej częściowo racjonalny. To przekonanie bardzo ułatwia nam pracę i pozwala wierzyć, że pytając, uzyskujemy prawdziwe odpowiedzi. Jednak wielu z nas już czuje, że rzeczywistość jest inna. Stąd wzrost zainteresowania ekonomią behawioralną i takimi pojęciami jak: heurystyka, framing czy nieefektywność rynkowa. Możemy się pochwalić pewnymi osiągnięciami w radzeniu sobie z problemami nieracjonalności konsumentów (czyli respondentów), o których możesz poczytać na naszej stronie w zakładce smart cases.

 

Powyższe opinie amerykańskiego autora są oczywiście dyskusyjne, ale znajdują się bardzo blisko tego co my obserwujemy w naszej codziennej zawodowej praktyce. Dlatego traktujemy je jak najbardziej poważnie i jesteśmy gotowi na post-rzeczywistość badawczą.

 

Źródło: thegreenbookblog.org